W przedostatni weekend stycznia (22-23.01) odbyły się kolejne, zimowe manewry tatrzańskie stowarzyszenia GRJ, którymi zainaugurowaliśmy naszą działalność w 2022 roku. Zajęcia odbywały się w jaskini Czarnej w masywie Organów, w rejonie głównego otworu.
Limit uczestników narzuciły przepisy Tatrzańskiego Parku Narodowego, ze względu na zimowanie nietoperzy ograniczające ilość wejść do Czarnej do piętnastu osób na dobę. W tych warunkach zdecydowaliśmy się na scenariusz, który będzie możliwy do zrealizowania przy czternastu osobach pod ziemią (plus poszkodowany) i kilkorgu wspierających z bazy.
W piątek 21.01 na bazie w Witowie zameldowało się w sumie 20 ratowników, w tym czterech gości z zaprzyjaźnionej Czeskiej Speleologická záchranná služba. W czasie wieczornej odprawy Kierownicy zajęć (Przemek Sękowski, Maciej Florys, Sławomir Parzonka) zaprezentowali opis sytuacji i ramowy plan działań – tym razem, inaczej niż w czasie ostatnich manewrów tatrzańskich, stan poszkodowanego i jego lokalizacja były znane od samego początku. Założeniem manewrów było skupienie się na technicznych aspektach transportu podziemnego pacjenta w stanie głębokiej hipotermii, co wymuszało utrzymanie noszy wyłącznie w pozycji horyzontalnej.
Scenariusz zakładał, że poszkodowany znajduje się kilkadziesiąt metrów za Trawersem Herkulesa. Dystans dzielący go od otworu został podzielony na trzy odcinki. Jeszcze tego samego wieczoru wyznaczono kierowników i skład grup, zaplanowaliśmy też wstępnie metody transportu i potrzebny sprzęt. Jako pierwszy rozpoczął pracę szef magazynu, Piotr Gawlas, koordynując rozdział sprzętu.
W sobotę, już od 6 rano, wsparcie ekipy jaskiniowej przygotowywało prowiant do jaskini. Około 7 wyruszyła grupa poręczująca wraz z poszkodowanym. Godzinę później pozostałe zespoły. Poręczowanie poszło bardzo sprawnie i działania ratunkowe rozpoczęły się zgodnie z planem ok godziny 12.
Dotarcie do poszkodowanego i przygotowanie układów zajęło ok czterech godzin. Członkowie zespołu medycznego: Marcin Feldmann, który odgrywał poszkodowanego i Aga Nieciąg, która nadzorowała przebieg transportu stale monitorując stan pacjenta, zadbali o to by nie było zbyt łatwo – w okolicy progu Rabka doszło u poszkodowanego do NZK i przez kilkadziesiąt kolejnych minut była konieczna resuscytacja w interwałach 5-minutowych.
Całą akcję udało się zorganizować na tyle sprawnie, że nosze z poszkodowanym stanęły w „przebieralni” pod otworem w niecałe trzy godziny po rozpoczęciu transportu. Tym samym akcja podziemna zakończyła się po ośmiu godzinach, tylko o godzinę później, niż wstępnie planowano. Pozostało jeszcze tylko zdeporęczowanie pozostałych odcinków i zejście do bazy.
Zamknięciem części merytorycznej było podsumowanie i omówienie przebiegu ćwiczeń. Przyniosło ono sporo ciekawych wniosków i obserwacji, które zostaną szczegółowo omówione w raporcie z manewrów. Miłym zaskoczeniem była bardzo sprawna komunikacja polsko-czeska, wspomagana okazjonalnie językiem angielskim. Znajomość wspólnych technik i procedur ratowniczych pozwoliła skutecznie komunikować się i działać w międzynarodowych zespołach.
Niedzielny poranek tradycyjnie poświęciliśmy na porządkowanie i liczenie sprzętu.
Bardzo cieszymy się, że mogliśmy znów, wspólnie z kolegami z Czech, trenować ratownictwo jaskiniowe w naszych Tatrach.
Wielkie podziękowania dla wszystkich uczestników wyjazdu za ogromne wsparcie i zaangażowanie.
Ela Domagalska