1. Rok 1970 – 6 maja Jaskinia Dudnica
Źródło: www.sktj.pl
Syfon trzeci pokonali M. Słabik i K. Grajek podczas przeprowadzonych w 1970 roku akcji AKP „Kalmar” i AKG Gliwice. Dotarli oni wtedy nad Tajemniczą Studnię. Podczas tych akcji miały miejsce wypadek i akcja ratunkowa. W 1973 roku M. Lipski (zwany Ślicznotą), A. Płachciński i W. Przybyszewski podczas akcji SW PTTK nurkowali w IV syfonie i spenetrowali suche partie w jego rejonie. Sporządzone wtedy szkicowy plan jaskini. W latach 90-tych odbywały się w jaskini liczne akcje treningowe. W latach 1995-6 eksplorację bocznego ciągu w Syfonie I w kierunku J. Bystrej podjął W. Bolek. Po odgruzowaniu przepłynął on 5m.
Źródło: Jaskinieposki.pgi.gov.pl
W dniach 5–15 lutego 1970 r., podczas kilku akcji AKP „Kalmar” i AKG Gliwice, pokonano syfon II i III (pierwszy był wówczas jeziorkiem). M. Słabik i K. Grajek dotarli nad Tajemniczą Studnię. Nastąpiła awaria aparatu K. Grajka. Podczas akcji ratunkowej M. Słabik wielokrotnie pokonywał syfony, co zostało uhonorowane nadaniem trzeciemu syfonowi nazwy Syfonu Słabika.
Źródło: Jaskinie nr.1
Właściwa akcja odbyła się 13.02.1970. Przez II syfon przenurkował Marian Słabik, zakładając linę poręczową, a następnie przeprawił się Krzysztof Grajek. “Dziewiczy” do tej pory syfon III, jako pierwszy pokonał (także zakładając linę poręczową) M. Słabik. a za nim przepłynął go K. Grajek. Niestety już kilka metrów za tym 17m długości syfonem, eksplorację musieli przerwać, gdyż natrafili na nieoczekiwaną przeszkodę – 4m głębokości pionową studzienkę, niemożliwą do pokonania bez sprzętu jaskiniowego. Z tego powodu nadali jej nazwę Tajemnicza Studnia.
Gdy w czasie powrotu na powierzchnię pierwszy z nich (Słabik), znajdował się już między drugim, a trzecim syfonem, otrzymał od towarzysza sygnał o niebezpieczeństwie. Zawrócił więc przez III syfon do kolegi i wtedy dowiedział się że K. Grajek nie rozpoczął powrotu z powodu awarii swego aparatu: pęknięcie uszczelki, które spowodowało ucieczkę powietrza z butli. Wówczas Słabik sam przenurkował syfony trzeci i drugi. Przed II syfonem znajdował się rezerwowy aparat tlenowy. Korzystając z niego usiłował przeprawić się do uwięzionego za III syfonem, by dostarczyć mu swój aparat powietrzny. Ale jak pech to pech. Okazało się bowiem wówczas że w tym rezerwowym aparacie nie było tlenu, gdyż przy wcześniejszym jego sprawdzaniu nie dokręcono zaworu butli! Skontaktowano się wtedy z GOPR-em, który nie tylko pomógł naładować butlę, ale też przysłał specjalną grupę płetwonurków. Nie byli Jednakże potrzebni, gdyż do uwięzionego przenurkował tylko Słabik, Jako że znał już dobrze oba syfony. Jednakże pech towarzyszył im nadal. Dostarczony za III syfon aparat (GOPR-owski) był też uszkodzony (nieszczelny), a ponieważ K. Grajek już około 3 godzin oczekiwał na pomoc:, trudno było ryzykować przeprawę przez syfony z nieszczelnym aparatem. Wobec tego M. Słabik ponownie z powrotem przenurkował oba syfony, i zabrał inny, używany w czasie pierwszego nurkowania, aparat powietrzny. Dopiero korzystając z tego aparatu K.Grajek mógł samodzielnie opuścić miejsce przymusowego uwięzienia. Na powierzchni znalazł się po 9 godzinach od rozpoczęcia akcji jaskiniowej (2).
Ofiarność M.Słabiak została uhonorowana nazwaniem jego imieniem III syfonu, który w czasie tej akcji przepływał co najmniej 4 razy tam i z powrotem.
2. Rok 1970 – 6 maja Jaskinia Nad Kotlinami
Źródło: BST Dewiator 17
W akcji ratunkowej udział wzięli ratownicy oraz taternicy jaskiniowi z Zakopanego. Pierwsi do jaskini weszli Christian Parma i Edward Ostapowski z zadaniem jak najszybszego dotarcia do miejsca wypadku. Na głębokości 150m, na skutek zerwania się liny, Parma upadł i doznał złamania nogi w kostce. Do jaskini ruszyli Edward i Mieczysław Kołodziejczykowie, Kazimierz Gąsienica Byrcyn i Apoloniusz Rajwa. Po dojściu do Parmy, Edward Kołodziejczyk asekurował go potem przy wychodzeniu do otworu…
3. Rok 1970 – 6 maja Jaskinia Nad Kotlinami
Źródło: BST Dewiator 17
Wyprawa ratunkowa po Witolda Szywałę:
Po uzyskaniu w systemie Jaskini Wielkiej Śnieżnej tak dużej deniwelacji, nadszedł czas na przejścia sportowe, od górnego otworu do syfonu i z powrotem. Liczył się styl przejścia i uzyskany czas. Pierwszego przejścia całego systemu dokonał zespół z STJ Kraków pod kierownictwem Janusza Baryły w czasie 56 godzin. W maju 1970 roku do Jaskini Wielkiej Śnieżnej wszedł trzy osobowy zespół z AKG Gliwice: Adam Nikodem, Marek Zygmański i Witold Szywała oraz Jacek Szłuiński z Zakopanego, z zamiarem przejścia całego systemu. W drodze powrotnej Witold Szywała, był tak wyczerpany, że nie był w stanie wyjść studniami w górę o własnych siłach. Zawisł na linie w 70 metrowej studni około 300 metrów pod ziemią. Adam Nikodem, który wyszedł z jaskini zawiadomił GOPR o wypadku. W akcji ratunkowej udział wzięli ratownicy oraz taternicy jaskiniowi z Zakopanego. Pierwsi do jaskini weszli Christian Parma i Edward Ostapowski z zadaniem jak najszybszego dotarcia do miejsca wypadku. Na głębokości 150m, na skutek zerwania się liny, Parma upadł i doznał złamania nogi w kostce. Do jaskini ruszyli Edward i Mieczysław Kołodziejczykowie, Kazimierz Gąsienica Byrcyn i Apoloniusz Rajwa. Po dojściu do Parmy, Edward Kołodziejczyk asekurował go potem przy wychodzeniu do otworu, a pozostała trójka i Edward Ostapowski zjechali na linach nad 70 metrowa studnię, gdzie w ciemnościach siedzieli wychłodzeni i wyczerpani Jacek Szłuiński i Marek Zygmański. W wodospadzie 70 metrowej studni wisiał na linie Witold Szywała. Cała czwórka próbowała wyciągnąć ze studni Szywałę, ale lina była tak obciążona, że dowiązane do niej pętle uległy zerwaniu. Woda w jaskini przybierała, nikt z nie zdecydował się na zjazd do studni, w której od 26 godzin wisiał Szywała, który, co jest wielce prawdopodobne, wtedy już nie żył. Wobec dużego zagrożenia życia pozostałych, kierownik wyprawy zadecydował o odwrocie. Należało pomóc w wyjściu z jaskini Zygmańskiemu i Szłuińskiemu. Nad 40 metrową studnię doszli Piotr Malinowski i Michał Jagiełło, a nad pozostałymi studniami ustawili się Tadeusz Palkij, Zbigniew Skuza i Maciej Gąsienica. Zwłoki Witolda Szywały pozostały w jaskini.
Po tygodniu wyruszyła do dolnego otworu Jaskini Śnieżnej grupa grotołazów pod kierownictwem Edwarda Winiarskiego, w celu odkopania ze śniegu i lodu otworu jaskini i korytarza wstępnego. Pracami wewnątrz jaskini kierował Zbigniew Skuza. Dopiero po kilku dniach udało się przekopać w lodzie 38 metrowy odcinek korytarza opadającego w dół. Przez dolny otwór miały być wyciągane z jaskini zwłoki Szywały. W tej mozolnej pracy udział wzięli członkowie Koła Jaskinioznawczego: Zbigniew Skuza, Barbara Kluś, Jadwiga Machoń, Edward Kołodziejczyk, Kazimierz Stępień, Piotr Podobiński, Andrzej Skuza, Tadeusz Palkij, Benedykt Szczygieł.
Dopiero 25 czerwca wyruszyła wyprawa, której celem było wyciągnięcie zwłok ze studni i ich zabezpieczenie. Uczestniczyło w tej akcji 18 ratowników. Sześciu z nich dotarło nad 70 m studnię w której wisiał Szywała. Zjechał do niego Tadeusz Palkij, przywiązał zwłoki do nowej liny i odciął linę na której uprzednio wisiał Szywała. Zwłoki zostały wyciągnięte nad studnię i zapakowane. Stwierdzono, że przez ciasne zaciski nie można będzie wyciągnąć ich do górnego otworu więc pozostawiono je nad 70 metrową studnią a uczestnicy tej akcji wyszli na powierzchnię. Spośród grotołazów uczestniczyli w niej Mieczysław Kołodziejczyk, Edward Kołodziejczyk, Tadeusz Palkij, Piotr Podobiński i Andrzej Bachleda.
W dniach 14 – 19 lipca zorganizowana została kolejna akcja wydobycia zwłok Witolda Szywały. Grupa która weszła do jaskini górnym otworem, opuściła zwłoki studniami aż do biwaku w Śnieżnej, gdzie przejęła je druga grupa ratowników i grotołazów, która weszła do jaskini dolnym otworem. Wcześniej jeszcze grupa trzecia zaporęczowała jaskinię od dolnego otworu do biwaku. Stąd obie grupy na zmianę transportowały Szywałę w górę po płytowych progach do „Wielkiej Studni”, a następnie stromym, zalodzonym korytarzem do otworu jaskini. Obie grupy były bardzo zmęczone i pozostawiły zwłoki w zacisku korytarza wyjściowego po czym wyszły z jaskini. Po jednym dniu odpoczynku przystąpiono do ostatniej fazy wyciągnięcia zwłok z jaskini, która 19 lipca została ostatecznie zakończona. W akcji wydobycia z jaskini zwłok Witolda Szywały uczestniczyły 54 osoby, w tym znaczny był udział grotołazów zakopiańskich, członków STJ i Koła Jaskinioznawczego. Udział w tej akcji wzięli: Zbigniew Skuza, Roman Hoły, Edward Kołodziejczyk, Andrzej Skuza, Andrzej Bachleda, Jan Dziadosz, Stanisław Bukowski, Leonard Dauksza, Roman Dąbkowski, Marek Nodzyński, Andrzej Zubek, Janusz Śmiałek i Mieczysław Kołodziejczyk. Była to niewątpliwie w tamtych latach najtrudniejsza akcja ratunkowa w jaskiniach tatrzańskich.
4. Rok 1971 – 16 sierpnia Jaskinia Nad Kotlinami
Źródło: Taternik 1971-4
16 sierpnia podczas wychodzenia na pętlach Prusika z ostatniej już studni Jaskini Nad Kotlinami spadł – na skutek zerwania się pętli – 22-letni Marek Ż. z Częstochowy. Przeszło 30–metrowy upadek zakończył się śmiercią na miejscu. Żelechowski był uczestnikiem 3-osobowej wyprawy grotołazów częstochowskich, którzy 14 sierpnia weszli do Jaskini nad Kotlinami zamiarem przejścia całej Wielkiej Jaskini Śnieżnej i powrotu tą samą drogą . Wraz z Andrzejem Owczarkiem przybył on w rekordowym zamierzoną drogę. Minęło 25 godzin, gdy pierwszy z trójki, Jakub Owczarek, wyszedł na powierzchnię. Jako drugi wychodził Marek Ż. Był on doś doświadczonym i sprawnym grotołazem. Wydaje się, że radość z sukcesu i bliskość celu rozproszyły jego uwagę i przyćmiły rozsądek. Marek nie wymienił mocno już wysłużonych pętli – sądził, że wytrzymają ostatnie 80 metrów . Niestety, obie zawiodły. Ten tragiczny wypadek jest dobitnym przykładem , że rozwaga musi towarzyszyć każdemu z nas do samego końca taternickiej drogi. Zwłoki Marka Ż. wydobyte zostały z jaskini na plecach ratownika – z pomocą dwóch wind. Ten sposób wyciągania, wypróbowany już w trakcie poprzedniej akcji w Jaskini nad Kotlinami, jest pomysłem ratowników tatrzańskich i niezmiernie ułatwia transport. Meldunek o wypadku wpłynął do Stacji GOPR o godzinie 20.30. Tej samej nocy, o godzinie 3.30 zwłoki znajdowały się już na powierzchni. Podkreślić trzeba, że w akcji wydatnie dopomogli towarzysze Marka Ż.
5. Rok 1973 – 23 czerwca Jaskinia Nad Kotlinami
Źródło: Taternik 1974-1
23 czerwca o godzenie 12 minął ostateczny czas przewidziany na wyjście z Jaskini nad Kotlinami wyprawy grotołazów krakowskich, pod kierownictwem Janusza Śmiałka . W tej sytuacji w godzinach wieczornych do jaskini udała się ekipa GOPR która na głębokości ok. 20m napotkała grotołazów. Według relacji J. Śmiałka, wielogodzinna opóźnienie powrotu na powierzchnię nastąpiło wskutek słabej kondycji jednego z uczestników wyprawy.
6. Rok 1974 – 31 grudnia Jaskinia Czarna
Źródło: Taternik 1975-2
31 grudnia w Jaskini Czarnej na trawersie tzw. Szmaragdowego Jeziorka odpadł i złamał nogę 19-letni Piotr L. z Krakowa. Ze względu na poważną kontuzję i trudności techniczne, transport rannego był trudny. Do akcji użyto noszy francuskich ( Petzla). 20 Ratowników i grotołazów powitało Nowy Rok już na powierzchni, podczas transportu rannego od otworu do samochodu, oczekującego na Hali Pisanej.
7. Rok 1975 – 21 lipca Jaskinia Szczelina Chochołowska
Źródło: zakopiec.info
Natomiast o prawdziwym stresie, wręcz śmiertelnie głębokim, może opowiadać, już w tej chwili swoim wnukom, 18 letni turysta, który spędził w Szczelinie Chochołowskiej ( lipiec 1975 rok rejon Doliny Kościeliskiej ) 57 godzin, czyli trzy dni i dwie noce. Szczelina Chochołowska nie jest udostępniona turystom, bowiem wbrew nazwie nie jest to ot taka sobie szczelinka w skale. Wejście do jaskini zabezpieczone było kratą, lecz jak to często w Tatrach bywa, taka krata nie stanowi przeszkody dla upartego turysty. Krzysztof nie zostawił nikomu informacji dokąd idzie, za to na całe szczęście zostawił plecak przed wejściem do jaskini, który dostrzegli ratownicy – wtedy GOPR – i odnaleźli ofiarę zajścia 200 metrów od wejścia do jaskini na skalnym występie. Był skrajnie wyczerpany lecz żywy.
8. Rok 1976 – 30 stycznia Jaskinia Zimna
Źródło: Taternik 1976-3
30 i 31 stycznia 1976 r. w Jaskini Zimnej przeprowadzono niezwykle trudną akcję wydobycia na powierzchnię 24-ietniego Zenona Z. z Wrocławia, który uległ wypadkowi w odległych partiach, ok. 150 m za tzw. Chatką. Spadł on z blokami skalnymi z wysokości 20 m, doznając licznych obrażeń głowy, złamania obu nóg (w tym obu kości podudzia) i wielu innych stłuczeń i skaleczeń. Po udzieleniu pierwszej pomocy, lekarz GT GOPR. Robert Janik, polecił dostarczyć ze szpitala leki i środki opatrunkowe, by podtrzymać życie rannego i umożliwić transport. Były 10 m. in. opaski gipsowe, dolargan i leki potrzebne do kroplówki. Zostały one dostarczone śmigłowcem i zrzucone poniżej wlotu jaskini. O warunkach transportu najlepiej świadczy to. że przebycie 700-metrowego odcinka od miejsca wypadku zajęło aż 11 godzin. Przez ciasny 20-metrowy komin ranny przeciągany był po plecach ratowników, groziło mu bowiem obsunięcie się w ciasną szczelinę. Podczas zakładania kolejki na 10-metrowy próg runęły bloki skalne, szczęśliwie obok ekipy ratowniczej. W niezwykle ciasnym kominie za błotnistym korytarzem ranny transportowany był w pozycji pionowej, dosłownie przepychany z góry. W tym też miejscu trzeba było rozkuwać skałę młotkiem, by przecisnąć głowę rannego oraz usztywnioną kończynę. Ostatnie 500 m do wyjścia na powierzchnię przebyto już tylko w 4 godziny. Podczas transportu lekarz dwukrotnie ratowników odznaczonych zostało Medalami za Odwagę i Ofiarność.
9. Rok 1976 – 7 września Jaskinia Zimna
Źródło: PGI Jaskinie
W 1976 roku jeden z uczestników wyprawy wrocławskiej obsunął się ze ściany w rejonie Sali ze Stołem i odniósł poważne obrażenia. Uratowano go dzięki błyskotliwej akcji GOPR.
10. Rok 1976 – 7 września Jaskinia Śnieżna
Źródło: Taternik 1977-1
7 września na dnie Wielkiej Studni w Jaskini Śnieżnej osłabła 22-letnia Józefa N. ze Złotego Stawu, uczestniczka 5-osobowej wyprawy grotołazów z Bielska-Białej. Grotołazi dokonali przejścia z Jaskini nad Kotlinami do Śnieżnej. Podczas wychodzenia na powierzchnię wyczerpana dziewczyna nie była w stanie pokonać ostatniego odcinka drogi, wymagającego sporego wysiłku, jakim jest wychodzenie na jumarach. Grotołazów wydobyto ze studni za pomocą szelek Grammingera. Akcja miała przebieg szybki i sprawny.
11. Rok 1977 – 8 luty Jaskinia Goryczkowa
Źródło: Taternik 1977-3
8 lutego wyruszyła wyprawa poszukiwawcza do Jaskini Goryczkowej, skąd nie powrócił w przewidzianym terminie Bolesław Kaleciak z Zakopanego . Alarm okazał się zbędny, gdyż grotołaz nie dokonał formalności odnotowania powrotu w „Książce wejść jaskiniowych”, znajdującej się w Stacji Centralnej GOPR.
12. Rok 1977 – 11 kwietnia Jaskinia Czarna
Źródło: Taternik 1977-3
11 kwietnia w Jaskini Czarnej złamał nogę 26-letni Adam P. z Warszawy . Akcja ratunkowa trwała do 12 kwietnia . Na uwagę zasługuje fakt, że grotołazi eksplorowali jaskinię bez zezwolenia TPN, wchodząc do jej wnętrza ciasnym otworem obok kraty zagradzającej właściwe wejście. Tędy też – z braku klucza otwierającego kratę – wchodzili i wychodzili ratownicy GOPR. Nie trzeba chyba podkreślać, że transport człowieka ze złamanym podudziem nie był sprawą łatwą.
13. Rok 1978 – 15 lipca Jaskinia Zimna
Źródło: Taternik 1979-1
15 lipca w Jaskini Zimnej doznał kontuzji barku i stawu skokowego uczestnik obozu szkoleniowego. W trakcie organizowanie wyprawy ratunkowej alarm odwołano, okazało się bowiem, że kontuzjowany wyszedł z jaskini z pomocą kolegów.
14. Rok 1979 – 3 sierpnia Jaskinia Wielka Litworowa
Źródło: Taternik 1980-1
2 czerwca ratownicy zostali wezwani do Jaskini Wielkiej Litworowej, gdzie na głębokości 200m kamień uderzył 22-letniego Jerzego Czopka z Krakowa. Obrażenia okazały się niezbyt groźne, zaś akcja wydobycia kontuzjowanego na powierzchnię przebiegła sprawnie i szybko