Lata 2011-2018

1. Rok 2011 – 1 marca Jaskinia Miętusia            

Źródło: Wierchy 2011

1 marca o godz. 12.30 poinformowano Centralę TOPR, że w Jaskini Miętusiej nad Wielkimi Kominami zasłabł i stracił przytomność jeden z uczestników kursu jaskiniowego. O godz. 13.10 śmigłowiec przewiózł pod otwór jaskini pierwszą grupę ratowników, która miała za zadanie jak najszybsze dotarcie na miejsce wypadku i udzielenie pomocy grotołazowi. W kolejnych lotach pod otwór jaskini przewiezieni zostali następni ratownicy, którzy mieli zaporęczować jaskinię tak, by możliwy był transport grotołaza oraz zapewnienie łączności telefonicznej. O godz. 14.30 na miejsce wypadku dotarła pierwsza(medyczna) grupa ratowników. W tym czasie grotołaz odzyskał przytomność. Ratownicy podali mu kroplówkę i rozpoczęli ogrzewanie. Okazało się, ze poszkodowany znajduje się pod Kaskadami i że po zabiegach medycznych jego stan poprawił się na tyle, że z pomocą ratowników grotołaz będzie mógł wychodzić o własnych siłach. W czasie wyjścia, konieczne było podciąganie grotołaza w stromszych partiach jaskini. O godz. 17.40 ekipa z poszkodowanym wyszła na powierzchnię . Spod otworu rozpoczęto transport do doliny Miętusiej i dalej skuterem i samochodem TOPR na Zahradziska, gdzie przekazano poszkodowanego karetce pogotowia. W wyprawie wzięło udział 17 ratowników.

 

2. Rok 2011 – 2 października Jaskinia Wielka Śnieżna              

Źródło: Kronika TOPR 

Niedziela 2.10.  O godz. 12-tej poinformowano ratowników, że nie powróciła z eksploracji systemu jaskini Litworowa – Śnieżna trzyosobowa grupa grotołazów. Do otworu Litworowej celem sprawdzenia czy nie wychodzą tamtędy grotołazi wyruszył jeden z ratowników. Tuż przed 15-tą poinformował Centralę, że nie ma tam żadnych śladów grotołazów. Wobec tego do otworu Jaskini Śnieżnej poleciała 7-osobowa grupa ratowników z zadaniem wejścia do jaskini naprzeciw grotołazom, którzy mieli wychodzić tym otworem . Ratownicy doszli do „Suchego Biwaku” nie nawiązując kontaktu z poszukiwanymi grotołazami. Ratownicy wycofali się na powierzchnię, a do Jaskini Litworowej wyruszyła kolejna grupa ratowników. O godz. 2.13 ratownicy nawiązali kontakt głosowy z grotołazami. Okazało się, że są oni w dobrej formie i po poręczówkach założonych przez ratowników o własnych siłach wyjdą z jaskini. O godz. 5.29 ratownicy i grotołazi wyszli na powierzchnię i przed godz. 7-mą zostali przewiezieni śmigłowcem do Zakopanego. Jak doszło do zdarzenia? Trzej grotołazi z Warszawy w piątek 30.09 wyruszyli do Jaskini Litworowej celem przejścia trawersu i wyjścia przez Jaskinię Śnieżną. Pokonując Jaskinię Litworową likwidowali za sobą liny poręczowe odcinając sobie w ten sposób możliwość odwrotu. Ponieważ partie Jaskini Śnieżnej nie puściły ich a odwrót przez jaskinię Litworową był odcięty pozostało czekać im w Jaskini Litworowej do godz. alarmowej, którą ustalili na 12-tą w niedzielę, kiedy to o całym zdarzeniu poinformował TOPR jeden z ich kolegów. W poniedziałek rano kolejna ekipa ratowników weszła do Jaskini Litworowej by pościągać liny poręczowe, które pozostały po nocnej akcji ratunkowej. W akcji ratunkowej brało udział 25-ciu ratowników + załoga śmigłowca. Pod otwory jaskiń wykonano kilka lotów.

 

Opis wypadku zaktualizowany przez Romana Kubina z TOPR

Sprzeczne informacje jakie docierały do kierownika akcji powodowały niemałe zamieszanie. Pierwszą była informacja o zdeporęczowaniu lin w Jaskini Śnieżnej po których mieli wychodzić grotołazi. Grupa ratowników która weszła od strony Jaskini Śnieżnej doszła do Suchego Biwaku. Dociągnięto wówczas łączność. Następnie rozdzielono się i zespół pierwszy dotarł w okolice Nowego Biwaku w Galerii Krokodyla, a drugi wyszedł do otworu w celu wsparcia działań od strony Wielkiej Litworowej.

 

forum.speleo.pl – post: Akcja TOPR w Litworowej (dementi)

Jeszcze nie skończyłem pisać relacji z poprzedniego wyjścia więc tak na szybko naświetlę szczegóły, zdementuję plotki.

_Przygotowania_
Pomysł na zrobienie trawersu systemu mieliśmy już od jakiegoś czasu. We wrześniu zrobiłem dwie akcje przygotowawcze:
– do Sali z Bramą w Gal. Krokodyla od Śnieżnej
– za Lagunę od Wlk. Litworowej
Do tego dodam, że moich dwóch kompanów było wcześniej do IV Wodospadu w Śnieżnej oraz za Lagunę od Litworowej.

Po przestudiowaniu dokumentacji i konsultacjach z osobami które są moimi jaskiniowymi autorytetami poczyniłem bardzo błędne założenie, że wcześniej czy później odnajdziemy drogę. Zaznaczę, że według planu systemu odwiedzane przeze mnie wcześniej miejsca dzieli nie więcej jak 150m.

Początkowo plan zakładał ekipę dwuosobową (potem znalazła się 3 osoba). Dlatego zdecydowaliśmy się na zabranie jednej liny 60m o10mm, repa 60m o3mm oraz bloczka do metody sznureczkowej. Linę chcieliśmy ściągać i wynieść przez Śnieżną.

Każdy po worku: 2x20l 1x30l. W tym: 3 termosy, apteczka, 1.5kg kotletów w kanapkach, tona batonów, 4 NRC, ofoliowane i powiększone plany+przekroje newralgicznych partii (od Laguny do końca Krokodyla) + druk inwentarza i na koniec ciuchy na zejście.

Planowany czas: wersja pozytywna 12h, NCP po 25h (tj. niedziela 12 w południe). Przed wyjściem jedziemy uprzedzić TOPR osobiście. Zostawiamy też kolegę Adama na bazie.

_Akcja_
Wchodzimy w sobotę o 11. Do sali Pod Płytowcem docieramy o 14 (dużo czasu schodzi mi na bloczek i ściąganie sznurka). Spotykamy ekipę z GOPRu. 30min pogaduchy. O 15 jesteśmy pod Maglem. Ok. 16 za Laguną. Dodam na marginesie że wody było bardzo mało. Worki są duże i nieporęczne, więc dalej pewną trudność sprawiają zaciski. I tak za Laguną pokonujemy (o ile pamięć nie myli to w takiej kolejności):
– ciasnotę na pionowej szczelinie, za którą jest prożek i woda
– dość ciasny poziomy korytarzyk (kształt jak Laguna tylko ciaśniejszy i bez wody, z wyraźną ciasnotą na środku) dł. ok 10m
– kolejny prożek doprowadzający do wody
– prożek 2-3m

I dochodzimy w końcu do skrzyżowania z Suchymi Kaskadami (godzina 18 ). I to tu zaczyna się problem. Widać na prawej ścianie (patrząc w stronę Śnieżnej) wyraźną strzałkę. Dalej zgodnie ze strzałką otwiera się (prawie)pionowa szczelina ok 15-20m wysokości z takimi chodnikami na różnej wysokości, ciasnymi i niskimi. Początkowo pełni zapału przeciskamy się po nich z worami (wory się klinują, prawie spadają… generalnie jest fajnie). Potem wycofujemy wory i sprawdzamy chodniki na różnych poziomach. Te które sprawdzam ja są tak ciasne, że trzeba zdejmować kask. Dalej nie rokują. Jeden z nas nawet zjeżdża na dno szczeliny, ale jako że ta się zwęża i zwęża to nie dojeżdża do dna. Tam też nie puszcza. Szukam jeszcze przejścia w stropie – między zaklinowanymi wantami. Nic.

Kilkanaście razy czytam inwentarz i patrzę na plany. Jestem pewny że koło nas są Suche Kaskady (wyraźne skrzyżowanie, piasek na dnie, w salce po lewej napis „Tu byli operatorzy młotka” czy jakoś tak). Inwentarz opisuje partie za Czterema Zaciskami ale nie wspomina nic o miejscu w którym jesteśmy (pionowa szczelina). Dochodzę więc do wniosku że to przejście od strony Śnieżnej musi być ewidentne – od Litworowej zaś nie. Po 6 godzinach prób decydujemy się wrócić (godzina 24).

Drogę powrotną niezwykle spowalniają worki. W Sali pod Płytowcem jesteśmy o 11 rano.

_TOPR_
Z relacji naszego kolegi Adama:
– TOPR został powiadomiony chwilę przed 12
– śmigło do Śnieżnej z pierwszą ekipą wystartowało chwilę po 17
– druga ekipa była pod otworem Litworowej ok. 1 w nocy.

Kontakt głosowy z chłopakami z TOPR nawiązaliśmy o 2 w nocy (po 15h). Zajęli się nami bardzo profesjonalnie, życzliwie i miło:
– po pierwsze ucieszyli się że jesteśmy cali
– ogrzewacze chemiczne
– wojskowe racje żywnościowe ogrzewane chemicznie
– herbatka

Wychodziliśmy o własnych siłach po linach TOPR. Z otworu wyszliśmy o 5 rano. Padła decyzja że wracamy śmigłem, mimo że zaznaczyliśmy wyraźnie że jesteśmy w stanie schodzić o własnych siłach. Śmigło przyleciało jakoś po 6.

_Wnioski_
Miałem dużo czasu na przemyślenia. Moje wnioski:

1. Trzeba się swoje namęczyć: nosić własne sznurki na dłuższe akcje (wtedy nikt ich nie podciągnie); poręczować jak Pan Bóg przykazał i potem ew. na innej akcji zdeporęczować; zanosić depozyt a nie targać ciężkie wory

2. Nigdy nie ściągać liny jeżeli: nie zna się drogi na pamięć / nie zna się zespołu bardzo dobrze / jest choć cień szansy na problem

3. Nie dawać wiary określeniom „będzie ewidentnie” przy dużych akcjach

4. Trzeba zapewniać backup na bazie – ekipę która jest w stanie szybko pójść zobaczyć czy wszystko w porządku

_Zakończenie_
To chyba tyle. Jeżeli ktoś z Was, kto zna Kroko, może powiedzieć jak trzeba było iść dalej / potwierdzi ze opisywane miejsce to Suche Kaskady to będę wdzięczny. Następną taką akcję planuję już z przewodnikiem ;>. Jeżeli ktoś chce się jeszcze czegoś dowiedzieć to niech pisze na priv.

Chciałbym też podziękować wielu osobom zaangażowanym w pomoc:
– w sposób bezpośredni: Adam – nasz kolega z bazy, chłopaki z TOPR, Podobas, Reciel
– jak i pośredni: wszyscy, którzy byli gotowi jechać w Tatry i/lub oferowali się za przewodników po tych paskudnych partiach (Marek Lorczyk, Czesiek Szura) oraz wszyscy Ci którzy nie spali przez nas w nocy.
I dzięki dla SGW, które zgodziło się użyczyć sznurków (w prawdzie nie skorzystaliśmy ;> ).

@rychomax: Jeżeli mnie pamięć nie myli to spotkaliśmy się pod I Płytowcem mieliście już wracać; pod IV nikogo nie widziałem.

Ps. Od Kojota słyszałem, że dziewczyny z SGW podciągnęły sznurki po tym jak o 12 w południe w niedzielę wychodziły z Suchego Biwaku. Mogły więc zakładać, że już wyszliśmy. Nie potrafię tu przedstawić mojej opinii na ten temat.

Pozdrawiam,
Janek Dudziec

 

3. Rok 2013 – 27 lipca Jaskinia Nad Kotlinami

Źródło: Wierchy 2013

27 lipca o godz.13.41, spod otworu Jaskini nad Kotlinami zadzwonił do TOPR jeden z grotołazów i poinformował, że podczas eksploracji jaskini idący przed nim kolega, będąc w rejonie Studni Piętrowej, spadł ok. 7m i doznał ran głowy, prawdopodobnie urazu kręgosłupa i mocnych potłuczeń .Przystąpiono do organizacji wyprawy ratunkowej. O godz.14.38. śmigłowiec podwiózł pod otwór jaskini pierwszą grupę ratowników, którzy mieli za zadanie dotrzeć do rannego, zabezpieczyć go cieplnie i przekazać informację o jego sanie. O godz. 15.30 doszli oni na miejsce wypadku, udzielili pierwszej pomocy poszkodowanemu i powiadomili Centralę o dokładnej lokalizacji miejscu wypadku i stanie rannego. W tym czasie śmigłowiec dowiózł kolejnych ratowników, którzy ze sprzętem medycznym i transportowym udali się na miejsce wypadku i przygotowali stanowiska do transportu rannego w poszczególnych odcinkach jaskini. O godz. 17.10 rozpoczęto transport rannego grotołaza. O godz.18.40 wyciągnięto go na powierzchnię i spod otworu jaskini został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. W wyprawie ratunkowej brało udział 23 ratowników, a śmigłowiec latał prawie przez 3 godziny.

4. Rok 2014 – 2 lipca Jaskinia Czarna                

Źródło: Archiwum TOPR

Tuż po 6-tej rano do TOPR zadzwonił jeden z grotołazów informując, że  o godz. 6-tej minęła godzina alarmowa dla dwójki grotołazów, którzy dnia poprzedniego o godz. 15-tej weszli do Jaskini Czarnej z zamiarem przejścia całego ciągu jaskini i wyjścia północnym otworem. O godz. 7.45 5-cio osobowa grupa ratowników została przewieziona śmigłowcem pod płn. otwór, a druga 7-mio osobowa grupa ratowników została przetransportowana pod otwór południowy.

Zespół pierwszy po wejściu do jaskini o godz. 9.10 nawiązał kontakt głosowy z poszukiwanymi grotołazami.  Okazało się, że nic im nie jest, tylko nie mogli znaleźć otworu wyjściowego. Ratownicy po ogrzaniu wyprowadzili grotołazów na powierzchnię. O godz. 11.50 wszyscy ratownicy powrócili do Centrali TOPR.

 

5. Rok 2014 – 28 wrzesień Jaskinia Studnia w Kazalnicy

Źródło: Archiwum TOPR

Podczas działań pod Giewontem do TOPR-u dotarła informacja, że podczas eksploracji jaskini Studnia w Kazalnicy, w rejonie „Kaskad” spadła około 20 m doznając urazu kręgosłupa 35-letnia taterniczka jaskiniowa z Oświęcimia Gabriela R.  14-osobowa ekipa ratowników w kilku lotach została przetransportowana wraz ze sprzętem pod otwór jaskini. O godz. 12.37 pierwsza grupa ratowników weszła do jaskini z zadaniem jak najszybszego dotarcia do poszkodowanej. O godz. 12.50  ratownicy dotarli do rannej taterniczki i rozpoczęli zabezpieczanie medyczne. Ze względu na uraz kręgosłupa ranną zabezpieczono kamizelką KED, zapakowano w skafander ocieplający, włożono do specjalnych noszy jaskiniowych (NEST) i rozpoczęto transport na powierzchnię. W tym czasie  druga grupa ratowników przygotowała jaskinię do transportu poszkodowanej (stanowiska do wyciągania w studniach, tyrolki, miejsca na przepinki). O godz. 16.20 ranną wyciągnięto na powierzchnię. Przy użyciu lin dynema, ranna wraz z ratownikiem została opuszczona do podstawy ściany i o godz. 17.05 śmigłowcem przetransportowano ją do szpitala. Przyczyną wypadku był prawdopodobnie błąd, jaki popełniła taterniczka podczas zjazdu studnią. Może ona mówić o sporym szczęściu, że upadek zamortyzowała zawiązana na końcu lina zjazdowa (taterniczka nie wyjechała z liny, tylko zatrzymała się na węźle).

 

6. Rok 2017  – 23 lipca Jaskinia Ptasia                                 

Źródło: Archiwum TOPR

               23.07.2017 Godz. 18:39 TOPR zostaje powiadomiony o wypadku taterniczki jaskiniowej w Ptasiej Studni. Podczas wyjścia kursowego w „Studni Palidera” taterniczka uderzyła plecami o ścianę. Po uderzeniu skarżyła się na ból kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Została ona wyciągnięta przez współtowarzyszy na powierzchnię – dopiero wtedy zawiadomiono TOPR. Ranną śmigłowcem ewakuowano do zakopiańskiego szpitala.

7. Rok 2017 – 20 wrzesień Jaskinia Ptasia                                       

Źródło: Archiwum TOPR

Godz. 18.55 powiadomiono Centralę TOPR, że w Jaskini Ptasia Studnia doszło do wypadku. Podczas zjazdu Drugą Studnią ( Pod Czterdziestką), taterniczka jaskiniowa złamała nogę. Na Centralę zgłosili się ratownicy mający brać udział w wyprawie ratunkowej. Po przydzieleniu zadań i zabrania stosownego sprzętu, ratownicy podzieleni na zespoły samochodami zostali podwiezieni do Dol. Kościeliskiej i dalej pieszo udali się pod otwór jaskini. Około 1-szej w nocy ratownicy, których zadaniem było dotarcie do poszkodowanej i udzielenie jej I pomocy rozpoczęli zjazdy  w jaskini. O godz. 1.20 dotarli na miejsce wypadku. Okazało się, że taterniczka ma otwarte złamanie obu kości podudzia. Po zabezpieczeniu rannej,  włożono ją do noszy jaskiniowych i rozpoczęto transport do góry. O godz. 3.47 ranną taterniczkę wydobyto na powierzchnię. Po zamontowaniu stanowiska rozpoczęto opuszczanie nad próg i dalej przy użyciu lin Dynema opuszczanie przez Próg Mułowy do Dol. Miętusiej, gdzie po ponad 200 m opuszczania, poszkodowana dotarła o 5.47.  Stamtąd  po przepakowaniu do noszy Konga ranną przetransportowano przez Wantule na Wyżnią Rówień, stamtąd quadem do Dol. Kościeliskiej. Tam przekazano ją załodze karetki pogotowia. Wyprawę, którą prowadzono w bardzo trudnych warunkach, przy padającym ulewnym deszczu zakończono o godz. 9.40. Wzięło w niej udział 28 ratowników. Przyczyną  wypadku był  błąd prawdopodobnie w  technice zjazdu. Podczas zjazdu na cienkiej ( 9 mm ), mokrej linie nastąpiło niekontrolowane „uślizgnięcie”  przyrządu zjazdowego oraz błąd w obsłudze przyrządu Shunt zabezpieczającego zjazd, co spowodowało bardzo szybki zjazd do podstawy studni i w konsekwencji poważne złamanie nogi. Wyjście do Jaskini Ptasia Studnia było realizowane w bardzo złych warunkach atmosferycznych. ( Na Hali Gąsienicowej spadło 120l/m2! deszczu). Wszędzie w  jaskini występował deszcz jaskiniowy a w dolnych częściach studni wydajne wodospady, co utrudniało transport  rannej. Padające od kilku dni deszcze i zapowiadane we wszystkich mediach jeszcze większe opady powinny spowodować u organizatorów ( Speleoklub Wrocław) wyjścia jaskiniowego zmianę planów.

Źródło: Taternik 4/2020

Analiza
Pisze:  Bogusław Kowalski, instruktor alpinizmu PZA, biegły sądowy z zakresu wspinaczki oraz bhp.

             Wypadki grotołazów, w tym przypadku oba w Ptasiej Studni, odzwierciedlają, jak trudna jest akcja ratunkowa w jaskini. Zwłaszcza wtedy, gdy kontuzja okazuje się bardzo poważna, a warunki mocno utrudniają działanie ratowników. Pomimo tego że drugi wypadek (20 września) miał miejsce bliżej od otworu, to akcja była o wiele trudniejsza. W tym przypadku przyczyną złamania obu nóg był niekontrolowany zjazd wynikający z zaciśnięcia shunta i uniemożliwienia jego prawidłowego działania. Symptomatyczny jest tu komentarz Adama Maraska o niewłaściwym, w stosunku do warunków, dobraniu celu działania zespołu grotołazów. Warto również zauważyć, że opis tej akcji różni się stopniem szczegółowości od tych, które miały miejsce na powierzchni. Wyrażę nadzieję, że w przyszłości w kronikach TOPR znajdzie się więcej informacji na temat przyczyn wypadków „powierzchniowych”, miejsca zdarzenia (wyciąg, punkt topograficzny), co pozwoli na dokładniejszą ich analizę.

Źródło: podręcznikgrotołaza.com.pl

           Temat związany z użytkowaniem Shunta nie jest tematem nowym, bo pierwsza poważna dyskusja na temat jego stosowania pojawiła się po wypadku w jaskini Ptasiej. Nie mniej tam przyczyną wypadku było wiele innych rzeczy, a sam Shunt po prostu nie miał znaczenia.